Niemiecki koncern przyzwyczaił nas do tego, że w swojej gamie ma sportowe auta. Nie wszystkie są wyczynowe, aczkolwiek ich osiągi są godne marki. Najszybsze modele otrzymują dodatkowe oznaczenie „Turbo S”. Tak też stało się w przypadku tego elektryka – dziś miałem okazję na dosłownie kilka kadrów Porsche Tycan Turbo S.
W niedalekiej przeszłości przed moim obiektywem stanął biały Tycan. Napęd elektryczny powoli jest także doceniany w sporcie. Ma on swoje wady i zalety – jak wszystko. Już wówczas byłem pod wrażeniem osiągów Tycana, ale to co reprezentuje sobą Porsche Tycan Turbo S jest aż trudne do opisania. Nowy wymiar emocji. W normalnym trybie kierowca ma bagatela 650 KM do dyspozycji, które generowane są w pełni z akumulatora i napędu elektrycznego. Jednakże 'przełączenie’ maszyny w tryb sportowy pozwala na użycie aż 760 KM!! Tycan Turbo S zamienia się w wyścigowego potwora a setkę osiąga w 2,9s. Do takich przyspieszeń zwykły zjadacz chleba nie jest przyzwyczajony – nie mówię tu o kierowcy, bo to zupełnie inna bajka. Siedząc na miejscu dla pasażera ma się wrażenie że auto rusza jak wystrzelony pocisk. Dech zapiera w piersiach. Poniżej skromna ale za to dynamiczna galeria:
Więcej zdjęć samochodów znajdziesz tutaj, a o tym jak redakcja AutoRok ocenia ten samochód przeczytasz na stronie.